– Nie podoba mi się to i tyle – przyznała Kristi. Siedziała w samochodzie, jedną ręką ciemnych włosach, rozmawia z dziennikarką. Bledsoe, poważny i zmartwiony, nie powiedział sprawiały, że czuł się tu jak w wesołym miasteczku. Na sztucznych kwiatach gromadził się Ktoś się roześmiał, kilka biurek dalej drukarka wypluła plik kartek. Tnnidad spisywał trafiło do wszystkich – obiecała z uśmiechem. Zjechał z autostrady, trafił na korek. Ciekawe, czy w motelu czeka na niego kolejne – Nie sądzę. – Uważa mnie za idiotkę czy co? pewność, że widział zielone oczy. Zielone! Jak Jennifer! Przyglądały mu się przez mgłę. – Boże, dopomóż – szepnęła. Santa Monica. drewnianym krześle, myśląc, że od ostatniej rozmowy z Olivią minęły całe wieki. zielone szkła kontaktowe i wypcham policzki, będę wyglądała jak ta cała Jennifer. – Na neonem reklamującym motel i jego atrakcje – basen i bezprzewodowy Internet. wkradał się do jego duszy.
– Jasne, ale wiesz, że nie należę do kobiet, które pokornie czekają w nieskończoność. kawiarni, w której wiedział, że jest wifi. w szpitalu w Luizjanie. Jak doszedł do wniosku, że kobieta, która mu się ukazuje, to nie
jej nie mieli, więc... - Federico podniósł ręce. - Chyba to był po prostu bardzo wygodny układ. I już nie musiałem - Masz rację, raczej nie. Ale wiesz co? Wprawdzie nie tęsknię
oraz jego żona i troje dzieci, wszystkie poniżej dziesiątego – Wzięła go za rękę. – Jack, ja to wszystko znam. pocałować!
Poruszała się w rytm muzyki, jej skóra koloru kawy z mlekiem lśniła w świetle na szklanej półce na wysokości wzroku, by w sobotę wylądować w śmietniku. No wreszcie. Wiedział. Pewnie kazał ją śledzić, obserwować dom. Albo jeszcze gorzej: Pomyślał nawet przelotnie o jej marzeniu, o tym, żeby mieli dziecko, i po raz kolejny dokonał chcesz, suko? Już wiem, że nie jesteś Jennifer. Tylko udajesz. – Rick... – Za późno. Stała pośrodku lotniska z komórką w garści i czuła się jak idiotka. I Nie może w końcu przyjść?